środa, 24 września 2014

Wasze recenzje musów do ciała Nacomi :)

Cztery nasze kochane Klubowiczki otrzymały ostatnio do przetestowania supernowości marki Nacomi - puszyste i pachnące musy do ciała
Ja się w tych musach zakochałam! O moim musie mango mogliście już przeczytać tutaj: KLIK. Od tamtej pory skusiłam się też na ciasteczkowy i po prostu mogłabym się smarować i smarować :). Bardzo się cieszę, że wszystkim dziewczynom musy przypadły do gustu i że zapachy oraz konsystencja nie rozczarowały. Niektóre z nich zgłaszały problem z rozprowadzaniem musu i z pozostawianą przez niego tłustą warstwą. Jest do dla mnie zaskoczenie, bo mnie się go aplikowało bardzo dobrze i gładko, a skóra go chłonęła bardzo dobrze, więc nie miałam problemu z tłustą warstwą, ale to pewnie dlatego, że moja skóra jest sucha jak Sahara, zwłaszcza na nogach ;). Jak jednak powszechnie wiadomo - kosmetyki u każdego działają trochę inaczej, więc nigdy nie będzie tak, że każda właściwość będzie u każdego taka sama i każdemu się spodoba. 




Bardzo dziękuję, Dziewczyny, za rzetelne i szczere opinie :).

A oto linki do recenzji: 
1. Mus mango: ŚWIAT LYLL
2. Mus ciasteczkowy: SARINACOSMETICS
3. Mus borówkowy: PAMIĘTNIK KRĘCONOWŁOSEJ PISANY SZMINKĄ
4. Mus malinowy: MÓJ MAŁY ŚWIAT

Zapraszamy do czytania :). 

wtorek, 9 września 2014

Mydła marsylskie - najlepsze! :)

Kochani, dziś opowiem Wam trochę o moich ukochanych mydełkach marsylskich :). Zauroczyłam się nimi jeszcze długo przed tym, jak w ogóle pomyślałam, żeby otworzyć sklep internetowy z kosmetykami. Mydło marsylskie było jednym z moich pierwszych kosmetyków naturalnych. Potrzebowałam zmienić sposób swojej pielęgnacji, bo jakiejś alergii skórnej dostałam i mycie się i smarowanie drogeryjnymi kosmetykami powodowało czerwone plamy, które długo się goiły i zostawiały blizny :/. Podjęłam decyzję, że od tej pory będę stawiać na naturalne kosmetyki. I tak zaczęła się moja przygoda także z mydłami marsylskimi.


Mydła marsylskie są wytwarzane są ręcznie w niewielkich manufakturach we francuskiej Prowansji. Procesu produkcji pilnują specjalnie wyuczeni rzemieślnicy maitres savonniers. Nie jest to produkcja masowa, dlatego zarówno zastosowane składniki jak i produkt ostateczny są najwyższej jakości, która jest ściśle kontrolowana. Aby mydło mogło nazywać się marsylskim musi zawierać co najmniej 72% naturalnych olejów roślinnych. Jest ono hipoalergiczne i może być stosowane także u noworodków. Jest bardzo delikatne, nie wysusza skóry. Mogę się pod tym podpisać obiema rękami! Myjemy z moim Łukaszem mydłem marsylskim od dwóch lat dłonie oraz twarz na co dzień i nie mamy żadnych problemów skórnych. Mycie tym mydłem poprawiło też stan atopowej cery Łukasza - już dawno pożegnał się z łuszczeniem i zaczerwienieniem skóry na policzkach :). Do tego przy takim codziennym używaniu do mycia rąk i twarzy (ręce kilka razy dziennie, twarz raz lub dwa) mydło wystarcza na ponad dwa miesiące! Jest meeega wydajne. Mama Łukasza, która dostała od nas takie mydełko, nie mogła się nadziwić. "Co to za mydło, które się pieni i myje, a wystarcza na miesiąc" - mówiła. U nich mydła używały 3 osoby i do mycia całego ciała - zwykłe mydło kończyło się po 3-4 dniach. Wychodzi więc na to, że mimo ceny 8 zł za takie mydełko marsylskie, która kiedyś (zanim spróbowałam) wydawała mi się dość wysoka, mydło to bardziej się opłaca niż zwykłe Luksje czy inne Dove z drogerii, a korzyści w postaci fantastycznego naturalnego składu i cudownych właściwości są nieporównywalne :D. 






 

Do zdjęć użyłam mydełka o zapachu mimozy.Upadło mi przed robieniem zdjęć i się wgniotło :(.

Mydła marsylskie kupicie w sklepie Atelier Natury --> KLIK!

A Wy mieliście okazję używać mydełek marsylskich? A może macie swoich innych ulubieńców? :)

wtorek, 2 września 2014

Musy puszyste, pięknie pachnące rozdane! Komu?

Heeej :). 
Ostatnio ogłaszałam dla kochanych klubowiczek konkurs, w którym można było otrzymać mus do ciała. 



Dziękuję wszystkim za udział i wysiłek włożony w odpowiedzi.
Wybrałam cztery osoby, które najbardziej ujęły mnie za serce swoimi uzasadnieniami, dlaczego chciałyby otrzymać dany mus :). 
I oto wyniki:

Mus mango: Kamila Lyll
Mus ciasteczkowy: Sarinacosmetics
Mus borówka: wiolkaa93
Mus malina: Anna Niezgódka

Dziewczyny, musy powędrują jutro do Was :). Proszę o recenzje w ciągu 2 tygodni od otrzymania kosmetyków. Byłoby miło, gdybyście przesłały linki na maila: ateliernatury@gmail.com. 

wtorek, 26 sierpnia 2014

Mus do ciała wyszczuplający - Mango od Nacomi ... jest pysznie!

Kochani, 
mamy już w ofercie zapowiadane nowości, czyli musy (KLIK) i olejki (KLIK) do ciała. Byłam ich strasznie ciekawa, dlatego nie powstrzymałam się i już przygarnęłam jeden mus - mus wyszczuplający mango :D. 
Jest świeżutki, ledwo otwarty i można powiedzieć, że jeszcze ciepły, więc o działaniu wyszczuplającym nie mogę nic powiedzieć, ale i tak postanowiłam go Wam przedstawić. Mus, jak inne kosmetyki marki Nacomi, składa się tylko z naturalnych składników.
Mój mus, jak reszta z tej serii, jest zamknięty w estetycznym plastikowym przezroczystym słoiczku z aluminiową zakrętką i bardzo kolorową etykietą. Moim zdaniem to bardzo ładne, wygodne i praktyczne opakowanie. 


Po otwarciu słoiczka naszym oczom ukazuję się mus, który na pierwszy rzut oka wygląda jak krem. Ma jasno pistacjowy kolor. 



Kiedy jednak nabieramy kosmetyk, ukazuje się jego prawdziwa konsystencja. Jest niezwykle lekka, piankowa, czuć pod palcami pękające bąbelki powietrza. Mnie się kojarzy z tą czekoladą bąbelkową, albo z takim serkiem puszystym Bakuś (nie wiem, czy jeszcze je sprzedają, ale kiedyś się nimi zajadałam, właśnie ze względu na te pękające delikatnie bąbelki :D ). 


Na skórze rozprowadza się po prostu idealnie. Zostawia lekki film, ale nie tłustą warstwę. Moim zdaniem sprawdzi się też do smarowania ciała na dzień. Po zastosowaniu skóra jest bardzo miękka i wydaje się super odżywiona. 
No i ten zapach! Bardzo słodki owocowy - uwielbiam :). Już nie mogę się doczekać, kiedy wypróbuję inne musy, albo przeczytam opinie naszych testerek, które wybierzemy już w tym tygodniu. 

Ogólnie powiem Wam, że ja osobiście kosmetyki marki Nacomi wręcz kocham. Poleciłam je już nie wiem ilu koleżankom i zbieram same meega pozytywne opinie :). Te musy to absolutna nowość na rynku i myślę, że godnie się prezentują przy fantastycznych balsamach oraz peelingach tej marki.

piątek, 22 sierpnia 2014

Zapowiedź super nowości w Atelier Natury - musy do ciała Nacomi!

Kochani, jako na pewno jeden z pierwszych sklepów wprowadzamy do sprzedaży fantastyczne, zupełnie nowe, świeżutkie i bajecznie pachnące nowości marki Nacomi. 
 
Dziś przedstawiam Wam musy do ciała: 

- Nawilżający ciasteczkowy 



Opis producenta:
NATURALNE SKŁADNIKI ZMIESZANE W OWOCOWYM, LEKKIM MUSIE DO CIAŁA- CIASTECZKO
Specjalnie wyselekcjonowane surowce.
W miękiej musowej konsystencji odnajdziesz:
Masło shea - wygładza i nawilża, nadaje skórze miękkości.
Olej z pestek winogron- zmiękcza skórę i działając lekko
ściągająco wygładza ją i nadaje sprężystości,
Olej arganowy- intensywnie nawilża i odżywia skórę.
Zwany jest eliksirem młodości,
Olej słonecznikowy- wzmacnia barierę skórną, zmiękcza
i nawilża,
Ekstrakt z kakaowca-działa silnie nawilżająco i
przeciwutleniająco,
Alkohol cetylowy- pomaga dostać się cennym składnikom
w głąb skóry,
Witamina E- chroni przed wysuszeniem oraz
osłabieniem elastyczności naskórka.

- Wygładzający borówkowy

Opis producenta:
NATURALNE SKŁADNIKI ZMIESZANE W OWOCOWYM, LEKKIM MUSIE DO CIAŁA- BORÓWKA
Specjalnie wyselekcjonowane surowce.
W miękiej musowej konsystencji odnajdziesz:
Masło shea - wygładza i nawilża, nadaje skórze miękkości,
Olej ze słodkich migdałów- zmniejsza i zapobiega
powstawaniu rozstepów,
Olej z dzikiej róży- regeneruje skórę, zpobiega
powstawaniu uszkodzeń skóry- blizn i zgrubień,
Olej słonecznikowy- wzmacnia barierę skórną, zmiękcza
i nawilża,
Ekstrakt z borówki- poprzez zwiększenie gęstości
kolagenu, wzmacnia się spójność tkanek - tkanki stają się
mocniejsze,
Woska pszczeli- uelastycznia skórę,
Alkohol cetylowy- pomaga dostać się cennym składnikom
w głąb skóry,
Witamina E- chroni przed wysuszeniem oraz
osłabieniem elastyczności naskórka.

- Wyszczuplający mango
 
Opis producenta:
NATURALNE SKŁADNIKI ZMIESZANE W OWOCOWYM, LEKKIM MUSIE DO CIAŁA- MANGO
Specjalnie wyselekcjonowane surowce.
W miękiej musowej konsystencji odnajdziesz:
Masło shea - wygładza i nawilża, nadaje skórze miękkości,
Olej macadamia- działa ujędrniająco oraz
antycellulitowo, wyraźnie napina skórę,
Olej jojoba- zmiękcza i odżywia. Wspomaga walkę z
cellulitem,
Olej słonecznikowy- wzmacnia barierę skórną, zmiękcza
i nawilża,
Ekstrakt z mango-przywraca skórze elastyczność i
młodzieńczy wygląd,
Alkohol cetylowy- pomaga dostać się cennym składnikom
w głąb skóry,
Witamina E- chroni przed wysuszeniem oraz
osłabieniem elastyczności naskórka..

- Odżywczy malinowy
 
Opis producenta:
ATURALNE SKŁADNIKI ZMIESZANE W OWOCOWYM, LEKKIM MUSIE DO CIAŁA- MALINA
Specjalnie wyselekcjonowane surowce.
W miękiej musowej konsystencji odnajdziesz:
Masło shea - wygładza i nawilża, nadaje skórze miękkości,
Olej avocado- zwany olejem 7 witamin (A-B-D-E-H-K-PP),
 silnie nawilża, ożywia naskórek,
Olej inca inchi- odbudowuje uszkodzone tkanki, zwiększa
ich elastyczność i pobudza odbudowę kolagenu,
Olej słonecznikowy- wzmacnia barierę skórną, zmiękcza
i nawilża,
Ekstrakt z jabłka- działa ochronnie na komórki skóry,
przeciwutleniająco, pobudza odnowę naskórka,
Alkohol cetylowy- pomaga dostać się cennym składnikom
w głąb skóry,
Witamina E- chroni przed wysuszeniem oraz
osłabieniem elastyczności naskórka.

I jak? Jesteście ciekawe? Moim zdaniem zapowiadają się świetnie. A te zapachy, mmm! :D 

Ponieważ są to absolutne nowości na rynku, potrzebujemy ochotniczek do przetestowania tych cudeniek. Musy są cztery, więc będą przeznaczone dla czterech osób - tylko i wyłącznie z grona naszych Klubowiczek :). Co trzeba zrobić, żeby dostać do testowania taki mus? Ano zgłosić się w komentarzu odpowiadając na pytanie: 

Który mus z nowej serii marki Nacomi chciałabyś otrzymać i dlaczego?
  
Najciekawsze odpowiedzi dotyczące każdego z musów zostaną nagrodzone. Zgłaszać się można przez najbliższy tydzień, czyli do 29.08.2014. Oczywiście liczymy na recenzję musu w ciągu 2 tygodni od jego otrzymania. To kto chętny? :D

A niedługo przedstawię też nowe ekskluzywne olejki do ciała...

czwartek, 24 lipca 2014

Czarne mydło savon noir - z czym to się je?

Kochani, czarne mydło jest kosmetykiem niemal kultowym, choć czasem spotykam się też z niepochlebnymi opiniami na jego temat. I powiem Wam szczerze, że ciężko mi przychodzi zrozumienie, dlaczego takie opinie występują, ponieważ odkąd ja odkryłam savon noir, moje życie nabrało cieplejszych barw... przynajmniej życie mojej skóry :D. Ale po kolei... 
Czarne mydło przedstawię tutaj na przykładzie tego marki Nacomi, ale próbowałam też innych i w sumie zasada działania jest podobna. Takie mydło można kupić w naszym sklepie internetowym (dokładnie tu: KLIK) za 15 zł


Skład
Czarne mydło jest wytwarzane w Maroku z wody oraz oliwek. Jest w 100% naturalnym kosmetykiem. W składzie zresztą widzimy tylko dwa składniki. 


 

Jak wygląda?
Mydło z firmy Nacomi ma kształtny, plastikowy słoiczek, który pod nakrętką ma jeszcze dodatkowe przezroczyste wieczko. 

 


Konsystencja kosmetyku jest gęsta, ciągnąca. Zapach jest specyficzny - ciężko mi go z czymś porównać - i początkowo bardzo mi przeszkadzał, ale po jakimś czasie zaczął mi się nawet podobać :). W każdym razie nie utrzymuje się na skórze.

 
 
Jak się tego używa? 
Po pierwsze i bardzo ważne - mydło nabieramy suchymi palcami, w przeciwnym razie szybko się zepsuje!
Ja kiedyś używałam tego mydła na zasadzie normalnego żelu do twarzy, czyli nabierałam go, rozcierałam w dłoniach z wodą tworząc pianę, a następnie myłam twarz. I było OK. Prawdziwe jego dobrodziejstwa odkryłam jednak dopiero wtedy, kiedy zastosowałam je trochę jak peeling enzymatyczny. Teraz właśnie używam go tak, że nakładam je na suchą skórę twarzy, zostawiam na jakieś 10 minut, potem nawilżam ręce i przez chwilę delikatnie masuję twarz - mydło lekko się pieni - a potem spłukuję. 

Czasami w międzyczasie, kiedy mydło sobie czeka na twarzy, nakładam je też na suche dłonie i masuję jedną o drugą przez parę minut, po czym spłukuję - polecam taki zabieg, bo dłonie są po nim gładziutkie i miękkie :). 
 
Czarnego mydła używa się też w rytuale Hammam w pierwszym etapie - rozprowadza się mydło na ciele za pomocą rękawicy kessa. Jest to bardzo przyjemny masażyk :).

Jak działa?
Ja ten kosmetyk po prostu uwielbiam. Tylko czarne mydło poradziło sobie z moim zsypanym czołem :). Skóra po zastosowaniu jest gładka, że aż przyjemnie można sobie pogłaskać. Pory są oczyszczone. Zaskórniki się uspokajają i łagodnieją. Skóra jest ogólnie tak oczyszczona, że aż "skrzypi" przy spłukiwaniu ;). Efekt gładkości i takiego rozpromienienia u mnie utrzymuje się jeszcze na drugi dzień. Niektórzy twierdzą, że po zastosowaniu tego mydła skóra jest ściągnięta. Ja takiego efektu nie zauważyłam, ale zawsze po umyciu smaruję twarz albo masłem shea, albo olejem arganowym, albo kremem nawilżającym, albo takim ekspresowym serum z Marion, albo chociaż przecieram wodą różaną. Czymkolwiek myję twarz, zawsze potem jakoś ją nawilżam i tonizuję - na tym polega moim zdaniem pielęgnacja. 

Czarne mydło savon noir było moim pierwszym naturalnym kosmetykiem na długo zanim w ogóle pomyślałam o otwarciu sklepu internetowego. Zakochałam się w nim i jest to jeden z takich kosmetyków, które koniecznie zawsze muszę mieć w swojej łazience i do których ciągle wracam. Polecam w 100%! 

A Wy jakie macie doświadczenia z savon noir? Też jesteście w nim tak zakochani jak ja? :) Jeśli ktoś jeszcze nie miał okazji wypróbować, zapraszam na naszego fanpage (KLIK), bo tam konkurs, w którym do wygrania będzie to cudo :D.

wtorek, 24 czerwca 2014

Wyniki rozdania nr 3 :)

Wpadam na szybciutko, żeby ogłosić wyniki rozdania :). Wszystkim bardzo dziękuję za tak liczne uczestnictwo. 

Przypominam, że do wygrania był wyjątkowy zestaw do rytuału Hammam zapakowany w śliczne ozdobne pudełko. 

Maszyna losowa wylosowała numer 141:


a pod nim kryje się:



Mariska, napisz proszę maila na adres: ateliernatury@gmail.com z adresem do wysyłki nagrody :D. Gratuluję!


 

środa, 4 czerwca 2014

Rytuał Hammam - do poczytania i do wygrania, czyli obiecane Rozdanie nr 3

Kochane, dziś chciałam Wam opisać coś nie tylko dla ciała, ale i dla duszy, czyli niezwykły pielęgnacyjny rytuał hammam. Jest to taki specjalny rytuał, z którego korzystają kobiety w Maroku, co zapewnia im bardzo gładką skórę oraz młody wygląd :). Ten rytuał znajdziecie też w kosmicznych cenach w luksusowych SPA! A teraz można ten zabieg zrobić sobie samej w domu. 

Zabieg składa się z trzech etapów: 

Etap I
Etap ten rozpoczyna się od wejścia do sauny parowej lub pod gorący prysznic. Ciepła woda ma za zadanie otworzyć pory skóry i w następnych etapach pomóc jej oczyszczeniu.

Oczyszczamy ciało mydłem czarnym. Nabieramy odrobinę mydła i rozmydlamy go z wodą. Nakładamy na całe ciało, bądź twarz. Pozostawiamy na 10 minut. Mydło działa jak peeling enzymatyczny. W tym czasie należy rozsmarować mydło rękawicą kessą. Rękawica pomaga złuszczyć naskórek i poprawia krążenie. Na koniec wszystko spłukujemy ciepłą wodą.


Etap II
Mieszamy glinkę z wodą do uzyskania gęstego błota, można dodać odrobinę oleju arganowego. Następnie nakładamy na ciało i czekamy, aż zaschnie. Po 15 min zmywamy. Skóra jest odżywiona, jędrna i gładka.

Etap III
Ostatni etap odbywa się już poza łaźnią lub prysznicem. Na delikatnie wilgotną skórę nakładamy olej arganowy. Kolistymi ruchami rozprowadzamy go na skórze. Olej arganowy zamyka rytuał w Hammamie. 
Rytuał hammam to sekret wiecznej młodości!

Ja zabieg ten cenię sobie na tyle, że nawet pomimo mojej niecierpliwości, stosuję go dwa razy na tydzień z rewelacyjnymi efektami :D. Już nie mówiąc o tym, że traktuję ten zabieg jako taki czas dla siebie, kiedy z całym skupieniem i w pełnym relaksie wypełniam po kolei wszystkie etapy tego rytuału...
Jestem jednak ciekawa, czy Wam także się spodoba i tak pokochacie ten zabieg, że będziecie miały cierpliwość skrupulatnie i regularnie go wykonywać :D. 


Dlatego też mam dla Was specjalne rozdanie, w wyniku którego będzie można otrzymać pełny zestaw do rytuału hammam. Mówię, że rozdanie jest specjalne, ponieważ tym razem udział może wziąć w nim absolutnie każdy, kto będzie obserwatorem naszego bloga :). 
W zestawie jest absolutnie wszystko, czego do zabiegu potrzeba, czyli: 
- olej arganowy 50ml
- czarne mydło savon noir 100g
- glinka Ghassoul 100g
- rękawica kessa z lnu naturalnego 
a to wszystko zapakowane w piękne pudełko :). 




Co więc zrobić, żeby wziąć udział w rozdaniu? 

warunki konieczne
- być obserwatorem naszego bloga (1 punkt)
- udostępnić grafikę/baner rozdania na blogu(1 punkt)




warunki dodatkowe/ niekonieczne:
- być członkiem Klubu Atelier Natury - tak, wiem, że ostatnio zaniedbałam zapisy do Klubu, ale naprawdę już się ogarniam i wkrótce wszystkie dostaniecie odpowiedź (+2 punkty)
- polubić nasz fanpage na Facebooku: FANPAGE
- udostępnić informację o rozdaniu na Facebooku (+1 punkt) 

Szablon zgłoszenia (do wpisania w komentarzu do tego rozdaniowego posta):

Obserwuję jako: [podaj swój nick]
Baner udostępniam tutaj: [link do Twojego bloga/strony]
Jestem członkiem Klubu Aterlier Natury: TAK/NIE
Lubię na Facebooku jako: [Imię i pierwsza litera nazwiska]
Udostępniłam na swoim wallu info o rozdaniu: TAK/NIE

Jak zwykle prosimy o recenzję wygranych kosmetyków po ich wygraniu - czas do końca sierpnia

To chyba tyle :). Zapraszam i życzę powodzenia. 
Zapowiadam też, że już nie długo będzie kolejne rozdanie specjalnie dla Klubowiczów :).

Zestaw do kupienia jest dostępny tutaj: KLIK!

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Co zabrać na wakacje, żeby zmieścić się w jedną [niedużą] walizkę? :)

Heeej! Żyjemy, żyjemy :) dziękujemy za wszystkie wiadomości, które przesyłałyście z pytaniami, czy nadal funkcjonujemy i bardzo przepraszamy, że tak zamilkliśmy. Postaramy się, żeby więcej takich sytuacji nie było i od razu zapowiadam, że jeszcze w tym tygodniu przygotowuję dla Was rozdanie :D. 

A dzisiaj post, który myślę, że wielu osobom się przyda. Mi przydałby się taki kilka lat temu, kiedy jadąc na tydzień do Mielna zabrałam walizkę, która ważyła pewnie więcej ode mnie ;P. Czego ja tam nie miałam - z pięć par butów, tyleż samo par spodni i tyleż samo spódnic, z dziesięć topów, ze trzy sweterki, cała kosmetyczka do makijażu (choć jedyne, czym się wtedy malowałam były podkład i tusz do rzęs), żelazko i cała masa innych "niezbędnych" rzeczy. Wzięłam największą walizkę z zestawu - wierzcie, jest naprawdę gigantyczna - i ważyła na pewno 50 kg. Jechaliśmy z bodaj dwiema przesiadkami, więc wyobraźcie sobie przeskakiwanie między pociągami z takim tobołem! Na pewno wiele z Was nie musi sobie wyobrażać, bo zna to doskonale... Od czasów tamtego mojego wyjazdu wiele się zmieniło. Dziś wyjeżdżając na tydzień w ciepłe miejsce jestem w stanie zabrać się w bagaż wielkości małego bagażu podręcznego i co najlepsze - nigdy niczego mi nie brakuje! :) Nie ukrywam, że zmniejszanie bagażu następowało stopniowo - z każdym wyjazdem starałam się podejść do tematu realistycznie i pakować coraz mniejszą torbę. Rok temu wyjeżdżając na Majorkę spakowałam niepełną najmniejszą torbę z kompletu (czyli wielkości małego bagażu podręcznego - 60 cm x 40 cm x 20 cm), bo zostawiłam sobie miejsce na ewentualne pamiątki. Wyszło tak, że mi nasze pamiątki się zmieściły i jeszcze wieźliśmy część rzeczy naszych przyjaciół, bo oni choć wzięli gigantyczne torby, i tak się nie pomieścili wracając :P. 
 

No dobra, więc co zabieram w małą torbę o wymiarach 60cm x 40 cm x 20cm na taki tygodniowy wakacyjny wyjazd? Oto co: 

- strój kąpielowy
- sukienka plażowa - tak, ona wymaga kilku słów komentarza... mam taką fajną sukienkę Speedo, która jest wykonana z takiego materiału jak strój kąpielowy, czyli rozciągliwego, chłodnego, szybko schnącego, i zauważyłam, że zwykle to właśnie w niej chodzę przez większość wyjazdu! Idąc na plażę zakładam ją na strój, nawet kiedy w międzyczasie zakładam ją na mokry strój, szybko schnie, więc nie ma plam itp; później w międzyczasie chodząc na jakieś jedzenie czy inne lokalne atrakcje też zwykle nie idziemy się przecież sto razy przebierać, więc taka sukienka wystarczy w zupełności, żeby robić za dużą część odzieży, którą pewnie uważamy za potrzebną na wakacjach
- 3-4 topy/ bluzki - to jest absolutny maks, jakiego potrzebujecie! Ja po skrupulatnym "rachunku sumienia" i przeproszeniu wszystkich moich bluzek biorę tylko te, które naprawdę lubię, w których się dobrze czuję niezależnie od okazji i sytuacji i nie będę odczuwać dyskomfortu zarówno kiedy będę musiała je włożyć na miasto, spacer, jak i na imprezę.
- 1 sweterek/ blezer/ kardigan/ lekka kurtka - jeśli jedziecie do dość ciepłego kraju czy nawet nad polskie morze, powinno wystarczyć, żeby narzucić na siebie wieczorem czy w chłodniejszy dzień
- 1 para długich spodni
- jeśli chodzicie w krótkich spodenkach to 1 para wystarczy, góra 2 - zamiennie na spódnice, jeśli w takich chodzicie
- 2 pary butów (plus jedna na nogach) - ja biorę tyle, bo muszę mieć ze sobą buty typu baleriny na chłodniejszy dzień, płaskie sandały i jakieś sandały na koturnie/ obcasie na ew. imprezę (jeśli nie planujemy w ogóle żadnych klubów to takie buty są mi niepotrzebne na wyjeździe)
- bielizna - wiadomo, gatki na każdy dzień+1; 1 para skarpetek, dodatkowy stanik jeśli kolory bluzek tego wymagają.
- ręcznik (chyba, że wiecie, że w hotelu będą hotelowe to w ogóle po co brać)
- cienki ręcznik plażowy
- mała spacerowa płaska torebka

W tym momencie mamy już zapakowane jakieś 2/3 małej walizki na kółkach i właściwie to jestem już ubrana na cały wyjazd :). No to dalej kosmetyczka:
- mała, turystyczna, składana suszarka do włosów
- Tangle Teezer
- 2 gumki do włosów
- kosmetyki do mycia i pielęgnacji ciała - wyłącznie miniaturki lub przelane do małych, maks.100ml buteleczek! W Rossmanie jest pełno kosmetyków mini. Ja biorę mini żel pod prysznic, mini szampon, mini piankę do golenia, mini płyn do demakijażu, mini pastę do zębów, mini płyn do higieny intymnej, masło shea przełożone do małego pojemniczka 50 ml. Kiedyś zawsze bałam się, że na tydzień nie wystarczą takie małe buteleczki, ale nic bardziej mylnego - niektóre rzeczy nawet zostają :). Do tego maszynka do golenia i szczoteczka do zębów, parę płatków kosmetycznych, patyczki do uszu 15 szt, wkładki higieniczne. 
- nie wiem, jak Wy, ale ja na wakacjach prawie się nie maluję; biorę więc tylko na wszelki wypadek tusz do rzęs, podkład/krem BB i puder. 
- krem lub coś innego z filtrem UV - to musi być pełnowymiarowe, bo i tak na pewno zejdzie. 
- Ibuprom, kilka plastrów, no-spa - lepiej mieć coś od bólu głowy, brzucha i na drobne skaleczenie
- ładowarka do telefonu

No i cóż, to chyba tyle. Podejrzewam, że po spakowaniu tych rzeczy walizki nie trzeba byłoby nawet dopychać kolanem i ja już od paru dobrych wyjazdów tego nie robię :). Pakowanie przebiega o wiele szybciej, nie muszę dźwigać ciężkiej walizy. Zwykle mam jeszcze na ramieniu swoją torebkę i to wszystko. Jak już powiedziałam - nigdy nie żałowałam, że nie wzięłam pięćdziesięciu bluzek czy żelazka (staram się brać rzeczy, które raczej się nie gniotą, a w razie czego w hotelach zwykle jest żelazko do pożyczenia), nie zastanawiam się na wyjeździe, którą bluzkę założyć, bo zakładam, co mam i co przecież lubię :). 
A gdyby nawet coś się stało, to Kochane moje Podróżniczki nie zapominajcie o jednym - tam będą sklepy! Naprawdę! O ile nie wypuścicie się do amazońskiej dżungli, w Himalaje lub na Saharę, w 95% miejsc, do których jeżdżą turyści SĄ SKLEPY! Można w nich kupić nie tylko krem do opalania, jeśli się skończy, ale nawet bluzkę :D. W wielu miejscach wcale nie jest drożej niż w Polsce, więc po co się martwić. I jak sobie coś kupicie to od razu będzie pamiątka z podróży... 

Więc jeśli nie chcecie przed wyjazdem wyglądać tak: 

  
lub tak:
 

spróbujcie podejść do pakowania naprawdę realistycznie i optymistycznie :). 

 A na koniec jeszcze inspirujący filmik :)



piątek, 11 kwietnia 2014

Co? Jajco! :) Maseczki jajeczne DIY

Heeej :)
Dzisiaj będzie coś o cudach, które można sobie całkiem łatwo zrobić w domu, a efekty są rewelacyjne :). Ja dopiero od niedawna zaczęłam w ogóle myśleć o samodzielnym przygotowywaniu różnych kosmetyków domowymi sposobami i jak dotąd wychodzą całkiem fajne. A ponieważ zbliżają się jajeczne święta i nakupiłam na promocji w Biedronce jajek to będzie jajecznie :D. 
W bardzo prosty sposób można zrobić świetną oczyszczającą i odżywczą maseczkę na twarz. Bierzemy jajko, oddzielamy białko od żółtka i ubijamy białko na piankę. 


  
Do pianki dodajemy trochę płatków owsianych (ja użyłam górskich, ale chyba lepiej by się sprawiły takie zmielone) i mieszamy. 

 



No i cóż- nakładamy na twarz, czekamy aż wyschnie i zmywamy ciepłą wodą. 
Efekt? Skóra jest gładsza, miękka, pory zwężone. Naturalna, nieskomplikowana maseczka, która sprawdzi się nawet dla wrażliwej cery. 

A co z żółtkiem? Oczywiście nie wyrzucamy go. Można je fantastycznie wykorzystać na przykład do maseczki do rąk. Dodajemy do żółtka trochę oliwy z oliwek lub innego oleju (ja dodałam arganowy), mieszamy, nakładamy na dłonie i wcieramy. 








Jak już nam na twarzy zaschnie maseczka to zmywamy ręce, potem twarz i gotowe. Po takiej maseczce z żółtka dłonie bardzo mi się odżywiły - były suche od wiatru i ich kondycja świetnie się poprawiła już po pierwszym takim zabiegu :). 

A Wy próbujecie robić domowe kosmetyki i inne specyfiki z prostych, domowych składników? Podzielcie się przepisami! :)

Buźka :*

środa, 12 marca 2014

Co warto wiedzieć o stresie? Test: czy radzisz sobie ze stresem?

Trochę mnie ostatnio nie było, chyba Was zaniedbałam... Ciut jednak miałam na głowie i choć myślałam codziennie, żeby coś dla Was napisać, w ciągu dnia po prostu nie wiedziałam, w co ręce włożyć tyle roboty, a wieczorem to już na nic nie miałam energii tylko paść na kanapę i oglądać "Breaking Bad" ;).
Z dużą ilością pracy i małą ilością czasu na jej wykonanie zawsze wiąże się stres. Na pewno wiecie co to znaczy, bo w dzisiejszych szybkich czasach stres niestety stał się czymś praktycznie normalnym. O ile w niewielki i niezbyt częsty stres jest motorem do działania, o tyle długotrwały stres jest bardzo niebezpieczny. Ale po kolei...




piątek, 28 lutego 2014

Rozdanie nr 2. Tureckie cudeńka :D

Kochane Klubowiczki, mam dla Was kolejne szybciutkie rozdanie w ramach Klubu Atelier Natury :). Tym razem do przetestowania mamy dla Was zestaw super kosmetyków do włosów Planeta Organica - szampon turecki i odżywkę kompletu.


Opis szamponu znajdziecie TUTAJ, a balsamu do włosów TUTAJ :).

Zasady rozdania:
1. Tylko dla członków Klubu Atelier Natury. 
2. Kto pierwszy ten lepszy :) Kto pierwszy napisze w komentarzu słowo "wiosna" otrzyma zestaw do testów. 
3. Recenzje otrzymanych kosmetyków proszę opublikować do 15 kwietnia i przesłać link na maila (ateliernatury@gmail.com) . 

Nie wywiązanie się z zasad oczywiście dyskwalifikuje przy kolejnych rozdaniach.

Wszystko jasne? No to do biegu, gotowi, start! :)

wtorek, 18 lutego 2014

Drożdżowa maska do włosów Babci Agafii - włosy nie do poznania!

Maski Agafii są już niemal kultowe wśród włosomaniaczek. Przez dłuższy czas nie mogłam się zebrać, żeby którąś wypróbować. No ale tak to jest - jak ma się wokół siebie mnóstwo ciekawych kosmetyków, to się człowiek ostatecznie nie może zdecydować, który będzie lepszy, fajniejszy i bardziej odpowiedni ;). W końcu jednak się "odważyłam" i wybrałam maskę drożdżową Agafii. Parę razy już jej użyłam, więc myślę, że mogę Wam ją co nieco opisać. 

wtorek, 11 lutego 2014

Przeciwutleniajmy się!

Jak tam idzie mruganie? ;D Cieszę się, że ostatni artykuł o oczach tak Wam się spodobał - mam nadzieję, że choć paru osobom udało się zmienić coś na lepsze w higienie oczu i dbaniu o nie. 

Dzisiaj za to przychodzę do Was z kolejną ważną sprawą, o której co prawda dużo się teraz mówi, ale i tak warto tę wiedzę powtórzyć i jeszcze raz przetrawić. Chodzi o antyoksydanty, inaczej przeciwutleniacze.


wtorek, 4 lutego 2014

Klub Atelier Natury: Wyniki Rozdania 1.

Pewnie się już trochę niecierpliwicie, więc nie będę Was dłużej trzymać w niepewności - ogłaszamy wyniki pierwszego klubowego rozdania :). Żeby sobie przypomnieć, co było do przetestowania: KLIK. Początkowo miałam zamiar samodzielnie wybrać 2 blogi, które otrzymają zestawy do testów, ale przyznam szczerze, że nie umiałabym tego zrobić, bo klubowe blogi są wszystkie bardzo fajne i zaglądam tam z chęcią, dlatego postanowiłam pozostawić wynik losowi :). Myślę, że tak będzie najbardziej sprawiedliwie. 
Są dwa zestawy. W komentarzach zgłaszałyście się z konkretnymi preferencjami co do zestawu, więc losowania są dwa - osobno dla każdego zestawu. Jeśli ktoś nie określił zestawu, został losowo przypisany do którejś grupy. 
No i jeszcze trochę formalności zanim wyniki ;). Chodzi o terminy wpisów z recenzjami produktów. Chciałabym, żeby wszystkie recenzje pojawiły się do połowy marca (do 15.03.2014). Myślę, że ponad miesiąc wystarczy do przetestowania każdego z produktów. 

Do rzeczy, kobieto!

Oto lista osób biorących udział w Rozdaniu:



Wynik dla zestawu 1:


Czyli:



Wynik dla zestawu 2:


Czyli: 


Gratuluję! :) Zestawy zostaną do Was wysłane w tym tygodniu i zostaniecie o tym poinformowane mailowo. 

piątek, 31 stycznia 2014

Dbajmy o oczy - mamy ich ilość bardzo policzalną ;)

Hej! 
Wczoraj Pani Domu opublikowała recenzję kremu pod oczy Organic Therapy z naszego sklepu - przeczytajcie TUTAJ. Krem zadba o skórę wokół oczu, wygładzi ją, ułatwi też nałożenie makijażu - wygląda na to, że naprawdę fajny z niego krem :). Choćby jednak nie wiem, jak był dobry i choćby nie wiem, jak się starał, nie uda mu się zadbać o to, co mamy pod powiekami i co jest tak naprawdę najcenniejsze czyli oczka nasze kochane. Codziennie czytamy całe mnóstwo tekstu - często pracujemy przed komputerem, lubimy też czytać blogi ;) już nie mówiąc o książkach, gazetach, czy innych papierach. Do tego całymi dniami patrzymy i obserwujemy. Warto więc zapewnić oczom odpowiednią higienę i dać im trochę odpocząć. Jak to zrobić?




poniedziałek, 27 stycznia 2014

Klub Atelier Natury: Rozdanie 1.

Kochane moje, bardzo dziękuję za tak liczną odpowiedź na zaproszenie do Klubu Atelier Natury. Trochę nas się nazbierało, ale oczywiście lista jest nadal otwarta :). Może trochę powiem o tym, czym kierowałam się wybierając blogi. Na pewno nie była to liczba obserwatorów, bo to jest dla mnie drugorzędna sprawa. Największe znaczenie miała dla mnie regularność pisania oraz przeciętna liczba wpisów w miesiącu - chodziło o to, że blog ma być pisany, a nie zaglądany od czasu do czasu. Zwracałam też uwagę na jakość wpisów - czy są konkretne, czy są ciekawe, czy nad różnego rodzaju opisami składów i opisami producentów dominuje jednak opis i ocena autorki bloga no i ogólnie czy miło mi się spędza czas na tym blogu :). Ocena jest więc subiektywna, ale nie surowa. Na pewno nie będą należeć do Klubu blogi poświęcone wyłącznie próbkom czy darmowym rzeczom, ale o tym już pisałam. Mam nadzieję, że uda nam się stworzyć niewielką, ale wierną społeczność blogów dobrej jakości, z których można się czegoś dowiedzieć :). Lista blogów należących do Klubu znajduje się już w zakładce Klub Atelier Natury. A ponieważ jesteśmy w jednym gronie i mam nadzieję, że na wzajem będziemy się wspierać w drodze do doskonałości naszych blogów, bardzo proszę mi nie "Paniać" w mailach i komentarzach... no chyba że komuś bardzo zależy, możemy zachować taką kurtuazję ;).

Tak jak zapowiedziałam, dzisiaj pierwsze Klubowe rozdanie! Trochę się tremuję, bo nie wiem, czy się Wam spodoba, ale mam nadzieję, że będzie fajnie :). 

Do przetestowania są następujące kosmetyki - dwa podobne zestawy:

Zestaw 1.
- maseczka algowa rewitalizująca, o której pisałam u siebie (KLIK) - opis TUTAJ


- peeling polinezyjski - opis TUTAJ



- maska jajeczna Agafii - opis TUTAJ 


- krem do rąk Bioluxe oliwkowy - opis TUTAJ


- próbki 2 balsamów na wagę Lavea - opisy TUTAJ 



Zestaw 2. 
- maseczka algowa nawilżająca - opis TUTAJ



- peeling polinezyjski - j.w.



- maska łopianowa Agafii - opis TUTAJ 




- krem do rąk Bioluxe rumiankowy - opis TUTAJ



- próbki 2 balsamów na wagę Lavea - j.w. 



Rozdanie jest wyłącznie dla Członkiń Klubu. Te z Was, które są zainteresowane wzięciem udziału w rozdaniu, proszę o zgłaszanie się w komentarzach [edit:] podając nr zestawu, którym jesteście zainteresowane :). 

Do rozdania można się zgłosić do końca tego tygodnia czyli do dnia 2.02.2014. Wynik ogłoszę w ciągu 2-3 dni od zakończenia i wybiorę dwa blogi, których autorki otrzymają zestaw.

Jeśli Twój blog jeszcze nie należy do Klubu, to jest moment, kiedy można wysłać zgłoszenie.